SCS OSOZ 2012, strona 1 | RafalCSC >>>SCS OSOZ RACING TEAM<<< >>>SCS OSOZ RACING TEAM<<< >>>SCS OSOZ RACING TEAM<<<

Info

avatar Jestem RafalCSC z Katowice. Mam przejechane 67346.15 kilometrów w tym 7173.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

baton rowerowy bikestats.pl

2018

baton rowerowy bikestats.pl

2017

baton rowerowy bikestats.pl

2016

baton rowerowy bikestats.pl

2015

baton rowerowy bikestats.pl

2014

baton rowerowy bikestats.pl

2013

baton rowerowy bikestats.pl

2012

baton rowerowy bikestats.pl

2011

baton rowerowy bikestats.pl

2010

baton rowerowy bikestats.pl

2009

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RafalCSC.bikestats.pl

Tak jeździłem do tej pory

Wpisy archiwalne w kategorii

SCS OSOZ 2012

Dystans całkowity:473.06 km (w terenie 396.00 km; 83.71%)
Czas w ruchu:36:11
Średnia prędkość:13.07 km/h
Maksymalna prędkość:71.60 km/h
Suma podjazdów:14455 m
Maks. tętno maksymalne:188 (97 %)
Maks. tętno średnie:174 (90 %)
Suma kalorii:29351 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:59.13 km i 4h 31m
Więcej statystyk
DANE WYJAZDU:
74.20 km 65.00 km teren
07:08 h 10.40 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max:164 ( 84%)
HR avg:139 ( 72%)
Podjazdy:2805 m
Spaliłem: 5038kcal

MTB Trophy Etap 4 - Wielka Racza

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 5

Ostatni etap, pisząc to dzisiaj mogę powiedzieć że to tylko formalność, lecz rzeczywistość nie była taka oczywista bo trasa siadała na dekiel i to porządnie jednak gdzieś tam cały czas widziałem siebie w koszulce FINISHER, trochę z buta, trochę siedząc na ramie z wyciągniętą lewą nogą do przodu czasem nawet leżąc po glebie dojechałem i to o czym myślałem przez cztery etapy stało się ukończyłem trophy. Była to dla mnie wielka przygoda która na długo zostanie w mojej pamięci!

Adam dziękuję za pomoc w przygotowaniu się do trophy wiem że bez tego było by ciężko!
Mateusz tobie dziękuję za przygotowanie roweru działał do końca i to bez zarzutów!

ps.: już czekam na kolejną edycję uwielbiam pokonywać samego siebie i swoje słabości teraz mega będzie krótkim pierdnięciem :p


...

...

tak jestem tu :)

i znów profil na pamiątkę :)

Open: 202
Czas: 07:08:17
General: 259
Łączny czas: 27:10:54
Kategoria Góry, SCS OSOZ 2012


DANE WYJAZDU:
69.20 km 55.00 km teren
06:29 h 10.67 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:164 ( 84%)
HR avg:136 ( 70%)
Podjazdy:2478 m
Spaliłem: 4342kcal

MTB Trophy Etap 3 - Rysianka

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 0

Po ciężkiej nocy wczesna pobudka a były skurcze, dreszcze i co jakiś czas budziłem się zlany potem jednak czułem że organizm zaczyna się regenerować. Ustawiam się na starcie odrzucam wszystkie złe myśli i staram się skupić na tym co do zrobienia nie oglądając się za siebie, mam tu na myśli wczorajszy dzień. Równocześnie wiem że nie ma już szans na to aby pocisnąć teraz już została opcja byle do mety, trudno.
I tak mijają kolejne kilometry, na 12km wysiada baza z licznika i już do końca trophy nie działa, do pierwszego bufetu jadę z Milusiem co jakiś czas w dalszych lub bliższych odstępach ale blisko siebie na bufecie zamieniamy KILKA ZDAŃ i jedziemy dalej. Na tym etapie jadę bardzo asekuracyjnie w końcu jak się uda dojechać to jeszcze czeka niedziela, jem tylko dwa żele maxima, pół batonika i dwie lub trzy połówki banana za to bardziej pilnuję picia.
O samej trasie mogę się wypowiadać tylko pozytywnie to były dla mnie prawdziwe góry, mgła plus mżawka do tego iście górska trasa, a zjazd z Rysianki to już był mega wypas nie pamiętam abym coś takiego wcześniej jechał !!! na początku tylko jakaś dwójka spacerowiczów w zielonych kondonach ma w d… to że ktoś jedzie idą środkiem zmuszając mnie do zatrzymania się i zejścia z roweru.
Reszta trasy jakoś przeleciała i z uśmiechem na twarzy dojechałem do mety.


...

Open: 271
Czas: 06:29:36
Kategoria Góry, SCS OSOZ 2012


DANE WYJAZDU:
82.09 km 65.00 km teren
07:50 h 10.48 km/h:
Maks. pr.:49.50 km/h
Temperatura:23.0
HR max:176 ( 91%)
HR avg:137 ( 70%)
Podjazdy:2800 m
Spaliłem: 5897kcal

MTB Trophy Etap 2 - Javorovy

Piątek, 8 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 9

Tutaj napiszę parę słów więcej.
Rano wstaję zadowolony po pierwszym etapie, samopoczucie dobre jemy śniadanie i na start.
Pierwsze 10km to jazda po asfaltach w peletonie także spokojnie bez ciśnienia choć zawsze znajdą się debile, którzy pchają się do przodu jeżdżąc chodnikami nawet jak zakazuje im tego stojący z lizakiem policjant!
Zaczynamy ostry start, zdając sobie sprawę że to mój pierwszy 4 dniowy wyścig nie daję się ponieść fantazji i cały czas kontroluję się aby mieć siły na kolejne dni. Nie „szaleję” na pierwszych kilometrach tego etapu, mam wrażenie że jakoś to idzie bo nogi nie bolą oddech też nawet spokojny cały czas do przodu! Uzupełniam stracone kalorie w sprawdzony już przez siebie sposób który do tej pory nigdy nie zawodził, oczywiście nie zapominam też o piciu i co 15-20 min coś w siebie wlewam. Tak jak już napisałem jakoś szło wczołgałem się na Javorovy i do pierwszych trzech !!! zjechałem całość w siodle z czego byłem zadowolony i mimo iż ta dolna część zjazdu przysporzyła już więcej kłopotów to i tak czerpałem z jazdy przyjemność, następnie docieram do bufetu zjadam banana, dwie ćwiartki pomarańczy i ruszam dalej. Kolejny moment który utkwił mi w pamięci to podjazd łąką i tu zaczynają się problemy czuję dziwną słabość a włosy na rękach stanęły dęba ogólnie mam gęsią skórę i zaczynają mnie łapać poważne skurcze nie podejrzewając że może być dużo gorzej zsiadam i pcham rower pod górę lecz co chwilę robię przerwy bo czuję straszną niemoc a nogi zaczynają się coraz częściej spinać. Mija mnie Miluś i Greg lecz nie ma szans aby dotrzymać im tempa czuję że zaczyna się robić naprawdę nieciekawie, docieram do schodków i z trudem na nie wchodzę niosąc rower na plecach poczym staję aby znów odpocząć.
Od tego momentu już raczej nie rejestrowałem tego co się działo na trasie, wiem jedynie co się działo ze mną, a mianowicie zaczęło mi się porządnie odbijać i wiedziałem że nadchodzi coś od żołądka ogólna słabość była już nie do zniesienia moja jazda zaczynała nabierać pewnego schematu t.j. trochę w siodle, trochę z buta i trochę siedzenia na poboczu pamiętam jeszcze jeden bufet na którym zjadam kilka pomarańczy bo wiedziałem że nic innego nie dam rady przełknąć, okazało się jednak że pomarańcze się nie przyjęły bo zacząłem rzygać.
Nie będę się już dalej rozpisywał bo mniej więcej od 40km moja „jazda” wyglądała tragicznie masakryczne skurcze wszystkiego, nóg, stóp, palców u rąk do tego kilka razy wymiotowałem a w głowie tylko jedna myśl aby zrezygnować i przestać się męczyć nie umiałem pokonać tej myśli próbowałem skupić się na czymś innym ale się nie dało.
Około 70km zdałem sobie sprawę że meta jest tylko do 19:00h więc wcisnąłem małego żela aby mieć jeszcze trochę siły na zmieszczenie się w limicie jednak pomysł okazał się niezbyt dobry bo w niecałe 10 sekund był już na trasie a ja zdobyłem nową umiejętność Paw podczas jazdy.
Ciężko było pedałować kiedy równocześnie nie mogłem nic zjeść, brakowało siły.
Nie wiem jak ale udało się dojechałem do mety, jeszcze w życiu nie doprowadziłem organizmu do takiego wycieńczenia spędziłem na trasie 09:14:44s, położyłem się na ławce i nic mnie nie obchodziło czekałem tam sam nie wiem na co, wypiłem wodę i w momencie jak szedłem ją zwrócić za budkę przy parkingu to podjechał Śleć, uratował mi chyba życie bo sam na 100% nie dotarł bym do domku 10km pod górę to było już za dużo, (na szczęście pomoc zaproponował mi także chłopak z wozu z wynikami także była w razie czego druga opcja za co dzięki). Piotr zapakował rower do KS bryki, wsiadłem do przodu i pomyślałem: kurwa co to będzie dalej jestem totalnie zajechany.

Ps. Opis może wydawać się przesadzony, że jakie to było dla mnie trudne i że krzywda mi się działa ale jak zobaczyłem się wieczorem w lustrze to naprawdę byłem przerażony.

Śleć dzięki za to że przyjechałeś.


...

Open: 338
Czas: 09:14:44
Kategoria Góry, SCS OSOZ 2012


DANE WYJAZDU:
66.84 km 45.00 km teren
04:17 h 15.60 km/h:
Maks. pr.:71.60 km/h
Temperatura:24.0
HR max:188 ( 97%)
HR avg:165 ( 85%)
Podjazdy:2320 m
Spaliłem: 3993kcal

MTB Trophy Etap 1 - Skrzyczne

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 11.06.2012 | Komentarze 0

A więc się zaczęło :)
Etap raczej łatwiejszy technicznie do tego sprzyjająca pogoda, a więc zostawił po sobie naprawdę miłe wspomnienia. Przy końcu troszeczkę odcięło ale już nie wciskałem w siebie żelu bo nie zostało wiele do mety :)
Z prologu jestem zadowolony !


...

profil na pamiątkę :)

Open: 158
Czas: 04:18:15
Kategoria SCS OSOZ 2012, Góry


DANE WYJAZDU:
51.93 km 43.00 km teren
03:36 h 14.42 km/h:
Maks. pr.:56.70 km/h
Temperatura:25.0
HR max:188 ( 97%)
HR avg:164 ( 84%)
Podjazdy:1916 m
Spaliłem: 3429kcal

MTB Marathon Wałbrzych

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 20.05.2012 | Komentarze 0

Jakoś nie chce mi się wiele pisać kto był ten wie :) momenty które zapamiętam to światełko w tunelu i spacery z rowerem na plecach, no i Darek śmigający w dół jak poparzony :)
Jechałem cały czas na pełnych obrotach nie byłem w stanie już nic więcej z siebie wykrzesać, od 40km skurcze co spowodowało że minęło mnie parę osób ale nie ma tragedii, skoro to było 5 w skali GG to jestem zadowolony. Podjazdy jak dla mnie krótsze ale bardziej męczące niż w Złotym wolę jednak spokojniejszy profil trasy ten był bardzo "szarpany". Ogólnie zaliczam ten wyścig do udanych, bez przygód, swoim tempem do celu. Kolejny odhaczony :) !!!


...

...

...

...

...

...

Open: 143
Czas: 03:44:02
Kategoria Góry, SCS OSOZ 2012


DANE WYJAZDU:
39.90 km 37.00 km teren
02:45 h 14.51 km/h:
Maks. pr.:55.30 km/h
Temperatura:27.0
HR max:188 ( 97%)
HR avg:164 ( 84%)
Podjazdy:1511 m
Spaliłem: 2552kcal

MTB Marathon Złoty Stok

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 1

Było miło i w końcu w górach, ale niestety dla mnie pechowo.
Pierwszy podjazd na tętnie 175-180 i tak całe 8km następnie pierwszy techniczny i chyba najtrudniejszy zjazd na maratonie zaliczony ale nie całkiem, przy samym końcu koło ratowników zbyt luźne ustawienie pedałów powoduje że lewa noga mi się wypina i asekuracyjnie kładę się grzecznie w krzakach, szybko wstaję i jadę dalej trochę z górki i kolejny podjazd tu znów mocno w okolicach 173 i zjazd do drugiego bufetu, biorę kubek z wodą wyrzucam na pobocze staje na pedały aby przyśpieszyć a łańcuch spadł z blata i z dużą siłą uderzam kolanem w manetkę od amora po czym wywalam się na lewą stronę i wzbogacam się o kolejne szlify. Łąkę podjeżdżam bardzo powoli bo kolano daje popalić przy każdym zgięciu jednak po kilkunastu minutach znów zacząłem jechać jakoś szybciej ale to już nie to nie mogłem wejść na właściwe obroty i nie miało to nic wspólnego z odcięciem po prostu wybiłem się z rytmu i trochę ochłonąłem, dochodzi mnie Miluś i jedziemy razem do zjazdu z Borówkowej tam na technicznej sekcji zjeżdża szybciej i znika. Kolejne kilometry jakoś się jechało jednak jadąc pod górę czułem ból w nodze i jak było stromo to musiałem schodzić bo nie umiałem lewą nogą zbyt mocno naciskać. Następnie zrobiło się jakoś spokojnie, pod górę trochę z buta trochę w siodle i czas na ostatnie 9km, to było przyjemne, niewymagający większej uwagi kawałek z górki dokręcam ile się da żeby zyskać jeszcze kilka minut bo wiem że straciłem sporo od 21 kilometra ale moja radość nie trwała zbyt długo bo zaraz za tabliczką 2km do mety łapię kapcia ojjjj dawno tak brzydko nie mówiłem stałem na poboczu i używałem wszystkich znanych mi wulgaryzmów ale żeby nie było tak łatwo okazało się że przy glebie połamałem pompkę i nie miałem uchwytu, pompowałem trzymając za wykrzywiony tłok już na samym początku odczucia jakby w oponie były cztery atmosfery, więc napompowałem tylko trochę aby dokulać się do mety. No cóż jestem trochę zdenerwowany ale póki nie było przygód to dobrze mi się jechało i wiem że był bym zadowolony z wyniku myślę że spokojnie straciłem z 20min, trudno muszę zadowolić się tym co jest i trenować bo za dwa tygodnie Wałbrzych.


...

...

...

...

...

...

Open: 224
Czas: 02:51:48
Kategoria Góry, SCS OSOZ 2012


DANE WYJAZDU:
72.90 km 70.00 km teren
03:09 h 23.14 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max:182 ( 94%)
HR avg:169 ( 87%)
Podjazdy:625 m
Spaliłem: 3101kcal

MTB Marathon Murowana Goślina

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 16.04.2012 | Komentarze 0

W końcu po zimie przyszedł ten dzień na który tak długo czekałem! Pogoda można powiedzieć że się udała, naprawdę nie było źle coś z nieba kapało ale nie był to taki prawdziwy deszcz, zimno też nie było więc cały czas z uśmiechem. Do sektora wszedłem zaraz po starcie GIGA aby się ustawić na dobrej pozycji już na samym początku bo przecież przebijanie się z tyłu kosztuje dużo energii, odbyło się to jednak kosztem rozgrzewki no trudno coś za coś. Jak zwykle zbyt wiele nie pamiętam po prostu jechałem starając się utrzymać równe i szybkie tempo jednak kiedy czułem że mogę to dociskałem jeszcze mocniej, sekcje XC troszkę gorzej gdyż nie jestem w tym najlepszy straciłem trochę na dziewiczej bo na pętli MINI nawet jakoś szło. Przy końcu odczułem zmęczenie jednak tabliczka 5km pozwoliła jeszcze na zmobilizowanie się i skierowanie się w stronę mety w przyzwoitym tempie. Przy końcówce dochodzi do mnie kolega z teamu Krzysztof, który mnie motywuje i tak wspólnie dojeżdżamy do mety wyprzedzając jeszcze w piaskownicy dwie lub trzy osoby, no przyznam się ja jechałem laskiem chociaż ryzykowna decyzja, szkło dosłownie wszędzie, aha na 400 metrze padł mi licznik, a dokładnie przesunął się magnes tak że nic nie działało, trochę to przeszkadza w rozłożeniu sił jednak wiedziałem na jakich km są bufety i to dawało mi ogólny zarys sytuacji.
Hmmm to już chyba wszystko było miło ale się skończyło ale Złoty Stok już niedługo !!!


...

...

...

...

...

...

Open: 93
Czas: 03:09:03
Kategoria SCS OSOZ 2012


DANE WYJAZDU:
16.00 km 16.00 km teren
00:57 h 16.84 km/h:
Maks. pr.:47.70 km/h
Temperatura:15.0
HR max:188 ( 97%)
HR avg:174 ( 90%)
Podjazdy: m
Spaliłem: 999kcal

IV Otwarte Mistrzostwa Orzesza XC

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 0

Bardzo fajne zawody, przepaliłem się dość dobrze! do wieczora kaszlałem bo oddychałem pełnym ryjem :)
32 miejsce


...

...

...

...

...

...

...