Wpisy archiwalne Czerwiec, 2013, strona 3 | RafalCSC >>>SCS OSOZ RACING TEAM<<< >>>SCS OSOZ RACING TEAM<<< >>>SCS OSOZ RACING TEAM<<<

Info

avatar Jestem RafalCSC z Katowice. Mam przejechane 67346.15 kilometrów w tym 7173.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

baton rowerowy bikestats.pl

2018

baton rowerowy bikestats.pl

2017

baton rowerowy bikestats.pl

2016

baton rowerowy bikestats.pl

2015

baton rowerowy bikestats.pl

2014

baton rowerowy bikestats.pl

2013

baton rowerowy bikestats.pl

2012

baton rowerowy bikestats.pl

2011

baton rowerowy bikestats.pl

2010

baton rowerowy bikestats.pl

2009

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RafalCSC.bikestats.pl

Tak jeździłem do tej pory

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:933.01 km (w terenie 318.00 km; 34.08%)
Czas w ruchu:48:59
Średnia prędkość:19.05 km/h
Maksymalna prędkość:64.40 km/h
Suma podjazdów:4512 m
Maks. tętno maksymalne:194 (100 %)
Maks. tętno średnie:154 (79 %)
Suma kalorii:13311 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:42.41 km i 2h 13m
Więcej statystyk
DANE WYJAZDU:
46.46 km 25.00 km teren
03:22 h 13.80 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max:175 ( 90%)
HR avg:153 ( 79%)
Podjazdy:1671 m
Spaliłem: 2776kcal

MTB Trophy Etap 4 - Klimczok (bez Klimczoka)

Niedziela, 2 czerwca 2013 · dodano: 07.06.2013 | Komentarze 2

Po wczorajszej regeneracji


...

i dzisiejszym śniadaniu


:)

wiedziałem że choćby na kolanach to do mety dojadę/dojdę :)


...

piękne wspomnienia, mam nadzieję że za rok znów będę miał możliwość wystartowania!!!

Open: 102
Czas: 03:24:20
General: 137
Łączny czas: 20:44:56

2012:
General: 259
Łączny czas: 27:10:54
Kategoria Góry, SCS OSOZ 2013


DANE WYJAZDU:
71.94 km 50.00 km teren
05:39 h 12.73 km/h:
Maks. pr.:60.50 km/h
Temperatura:10.0
HR max:173 ( 89%)
HR avg:148 ( 76%)
Podjazdy:2841 m
Spaliłem: 4471kcal

MTB Trophy Etap 3 - Racza

Sobota, 1 czerwca 2013 · dodano: 06.06.2013 | Komentarze 3

Wczoraj wieczorem kładąc się spać pomyślałem że dobrze by było zmusić się do trochę większego wysiłku niż w pierwsze dwa dni, bo nie ukrywam że miejsca jakie zajmowałem i czasy, nie do końca spełniały moje oczekiwania, tak więc zaczynam „ścigania” dzień trzeci :) Staję na starcie czuję że nogi znów nie są jakoś specjalnie zajechane, ochota na jazdę jest, warunki psycho dobrze w końcu dziennie wieczorem mieliśmy taką dawkę śmiechu na kwaterze że ciężko było być inaczej nastawionym niż z uśmiechem na dzień dobry.
3… 2… 1… początkowe kilometry znów mijają bardzo szybko do Ochodzitej jadę w eskorcie Mateusza samą końcówkę decyduję się podjechać środkiem po płytach


...

ale nadszedł czas na zjazd pamiętam jak się jedzie w suche dni co czasem wymagało skupienia a tym razem było ślisko więc miałem lekkie obawy jak to będzie i tak mniej więcej w jego połowie wyłożyłem się w borówki ale na swoje usprawiedliwienie napiszę że nie z mojej winy po prostu osoba przede mną się wyłożyła i nie miałem już innego wyjścia niż upadek kontrolowany, kosztuje mnie to kilkanaście pozycji ciężko było znów włączyć się do ruchu. Dalsza część trasy obfita w sraczko-maź ale już przywykłem po dwóch dniach że to norma, cały czas jadę z Matkiem tracąc go jedynie nie na zjazdach, jest szybszy. Pamiętam że kolejną atrakcją było dłuższe butowanie pod chyba Beskid Graniczny a następnie kilka łatwiejszych szybkich zjazdów prowadzących do asfaltu przed Raczą, tu widzę jak Mateusz i Klosiu cisną szybkim tempem więc zarzucam blata, z tyłu środek kasety i na wysokiej kadencji postanawiam szybko lecz bez pogoni przejechać ten kawałek po swojemu, dojeżdżam do bufetu gdzie zielonym napojem częstuje mnie Mamba i przy okazji dołączam do Mateusza.
Przyszedł czas na podjazd primo dzisiejszego dnia t.j. Racza, na tym etapie zaciągi rzadsze więc jazda w górę trochę sprawniejsza niż wczoraj (dziś było jeszcze kilka zaciągów na całej trasie ale i tak lepiej niż na wczoraj, ogólnie mniej nerwowo). Kilometry mijały a podjazd powoli się kończył, na szczycie Mateusz przyśpiesza i tak już osobno kontynuujemy jazdę do mety, na końcówce zjazdu gdzie były belki oznaczone wykrzyknikami zaliczam glebę składam kask do kupy i ruszam dalej. Kolejnym zapadającym w pamięci momentem było podejście w korycie wypełnionym błotem przednie i tylne koło stało w miejscu a rower ważył jakieś 5kg więcej, co jakiś czas stawałem aby zrzucić blokujący toczenie się kół syf na szczęście ta masakra się kończy i zaczynam zjazd było dosyć trudny ale jadę. Na śliskich łąkach aktywuję opcję z podpórką.


...

...

...

Końcowe km`y poprowadzone były po utwardzonej nawierzchni co pozwoliło mi przynajmniej nie tracić pozycji, a i pochwalę się nawet kilka zyskać, tak GUTAR i świadomość że zaraz będzie po wszystkim działa cuda. Wjeżdżam na metę 3 minuty po Mateuszu i zaczynamy atak na bufet :)

Open: 138
Czas: 05:50:28
Kategoria Góry, SCS OSOZ 2013