MTB Trophy Etap 2 - Javorovy | RafalCSC >>>SCS OSOZ RACING TEAM<<< >>>SCS OSOZ RACING TEAM<<< >>>SCS OSOZ RACING TEAM<<<

Info

avatar Jestem RafalCSC z Katowice. Mam przejechane 67346.15 kilometrów w tym 7173.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2019

baton rowerowy bikestats.pl

2018

baton rowerowy bikestats.pl

2017

baton rowerowy bikestats.pl

2016

baton rowerowy bikestats.pl

2015

baton rowerowy bikestats.pl

2014

baton rowerowy bikestats.pl

2013

baton rowerowy bikestats.pl

2012

baton rowerowy bikestats.pl

2011

baton rowerowy bikestats.pl

2010

baton rowerowy bikestats.pl

2009

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RafalCSC.bikestats.pl

Tak jeździłem do tej pory

DANE WYJAZDU:
82.09 km 65.00 km teren
07:50 h 10.48 km/h:
Maks. pr.:49.50 km/h
Temperatura:23.0
HR max:176 ( 91%)
HR avg:137 ( 70%)
Podjazdy:2800 m
Spaliłem: 5897kcal

MTB Trophy Etap 2 - Javorovy

Piątek, 8 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 9

Tutaj napiszę parę słów więcej.
Rano wstaję zadowolony po pierwszym etapie, samopoczucie dobre jemy śniadanie i na start.
Pierwsze 10km to jazda po asfaltach w peletonie także spokojnie bez ciśnienia choć zawsze znajdą się debile, którzy pchają się do przodu jeżdżąc chodnikami nawet jak zakazuje im tego stojący z lizakiem policjant!
Zaczynamy ostry start, zdając sobie sprawę że to mój pierwszy 4 dniowy wyścig nie daję się ponieść fantazji i cały czas kontroluję się aby mieć siły na kolejne dni. Nie „szaleję” na pierwszych kilometrach tego etapu, mam wrażenie że jakoś to idzie bo nogi nie bolą oddech też nawet spokojny cały czas do przodu! Uzupełniam stracone kalorie w sprawdzony już przez siebie sposób który do tej pory nigdy nie zawodził, oczywiście nie zapominam też o piciu i co 15-20 min coś w siebie wlewam. Tak jak już napisałem jakoś szło wczołgałem się na Javorovy i do pierwszych trzech !!! zjechałem całość w siodle z czego byłem zadowolony i mimo iż ta dolna część zjazdu przysporzyła już więcej kłopotów to i tak czerpałem z jazdy przyjemność, następnie docieram do bufetu zjadam banana, dwie ćwiartki pomarańczy i ruszam dalej. Kolejny moment który utkwił mi w pamięci to podjazd łąką i tu zaczynają się problemy czuję dziwną słabość a włosy na rękach stanęły dęba ogólnie mam gęsią skórę i zaczynają mnie łapać poważne skurcze nie podejrzewając że może być dużo gorzej zsiadam i pcham rower pod górę lecz co chwilę robię przerwy bo czuję straszną niemoc a nogi zaczynają się coraz częściej spinać. Mija mnie Miluś i Greg lecz nie ma szans aby dotrzymać im tempa czuję że zaczyna się robić naprawdę nieciekawie, docieram do schodków i z trudem na nie wchodzę niosąc rower na plecach poczym staję aby znów odpocząć.
Od tego momentu już raczej nie rejestrowałem tego co się działo na trasie, wiem jedynie co się działo ze mną, a mianowicie zaczęło mi się porządnie odbijać i wiedziałem że nadchodzi coś od żołądka ogólna słabość była już nie do zniesienia moja jazda zaczynała nabierać pewnego schematu t.j. trochę w siodle, trochę z buta i trochę siedzenia na poboczu pamiętam jeszcze jeden bufet na którym zjadam kilka pomarańczy bo wiedziałem że nic innego nie dam rady przełknąć, okazało się jednak że pomarańcze się nie przyjęły bo zacząłem rzygać.
Nie będę się już dalej rozpisywał bo mniej więcej od 40km moja „jazda” wyglądała tragicznie masakryczne skurcze wszystkiego, nóg, stóp, palców u rąk do tego kilka razy wymiotowałem a w głowie tylko jedna myśl aby zrezygnować i przestać się męczyć nie umiałem pokonać tej myśli próbowałem skupić się na czymś innym ale się nie dało.
Około 70km zdałem sobie sprawę że meta jest tylko do 19:00h więc wcisnąłem małego żela aby mieć jeszcze trochę siły na zmieszczenie się w limicie jednak pomysł okazał się niezbyt dobry bo w niecałe 10 sekund był już na trasie a ja zdobyłem nową umiejętność Paw podczas jazdy.
Ciężko było pedałować kiedy równocześnie nie mogłem nic zjeść, brakowało siły.
Nie wiem jak ale udało się dojechałem do mety, jeszcze w życiu nie doprowadziłem organizmu do takiego wycieńczenia spędziłem na trasie 09:14:44s, położyłem się na ławce i nic mnie nie obchodziło czekałem tam sam nie wiem na co, wypiłem wodę i w momencie jak szedłem ją zwrócić za budkę przy parkingu to podjechał Śleć, uratował mi chyba życie bo sam na 100% nie dotarł bym do domku 10km pod górę to było już za dużo, (na szczęście pomoc zaproponował mi także chłopak z wozu z wynikami także była w razie czego druga opcja za co dzięki). Piotr zapakował rower do KS bryki, wsiadłem do przodu i pomyślałem: kurwa co to będzie dalej jestem totalnie zajechany.

Ps. Opis może wydawać się przesadzony, że jakie to było dla mnie trudne i że krzywda mi się działa ale jak zobaczyłem się wieczorem w lustrze to naprawdę byłem przerażony.

Śleć dzięki za to że przyjechałeś.


...

Open: 338
Czas: 09:14:44
Kategoria Góry, SCS OSOZ 2012



Komentarze
prinx
| 20:17 poniedziałek, 2 lipca 2012 | linkuj Podchodzi to pod paragraf &13 Kary

Zawodnik może zostać ukarany przez Organizatora w szczególności za:

» nie używanie sztywnych kasków,
» nadmierne śmiecenie (poza specjalną strefą, obejmującą 200 m za każdym bufetem regeneracyjnym),
» nieposzanowanie środowiska naturalnego,

» braki w sprzęcie, mające wpływ na bezpieczeństwo jazdy,
» nieprzestrzeganie zasad fair play,
» leżenie w trawie i zbijanie bąków,

silvian
| 19:27 poniedziałek, 2 lipca 2012 | linkuj A czy to Ty aby nie leżałeś przy zwalonych pniach jakieś 10 km do mety? Mijałem jakiegoś gościa który właśnie zwracał żołądek plus jelita ale zapewniał że da rade.
RafalCSC
| 19:18 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj Maks: Nie bolało nic tylko co zjadłem to zaraz zwróciłem :)

klosiu: kryzys kryzysem ale to było coś innego, chyba jakieś zatrucie.

prinx: było w sobotę :)
prinx
| 19:09 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj Nie było błota na pomarańczach ;-)

klosiu
| 16:16 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj Może po prostu zaszkodził duży wysiłek dzień po dniu... Też miałem duży kryzys na drugim etapie, ale nie aż tak duży.
Podziwiam, że mimo wszystko ukończyłeś etap, ja bym chyba przy takim czymś odpuścił.
Maks
| 16:02 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj Żołądek Ciebie nie bolał ?
RafalCSC
| 15:55 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj Nie było wesoło naprawdę pierwszy raz takie coś mnie dopadło, żele, batony itp. zawsze jem te same i nie ma problemów na bufetach też nie przesadzam tylko kubek wody i banan ewentualnie jakiś cytrus nie pakuje w siebie do pełna trudno mi powiedzieć co zaszkodziło ?
JPbike
| 15:07 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj Faktycznie Rafał, masakra jakaś :/
Maks
| 12:16 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj Nie wyglądało to wesoło. :(
Analizowałeś co mogło być przyczyną takiego samopoczucia ?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ietyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]